wtorek, 24 lutego 2015

Rodział 14

4 dni po finale poszliśmy na USG. Mieliśmy sie dowiedzieć czy to chłopiec czy dziewczynka.
Weszliśmy do gabinetu, w którym czekała na nas Julia. Położyłam sie na leżance i podwinęłam bluzkę. Julia nałożyła zimny żel i rozpoczeła badanie. Pokazała nam całe dziecko i powiedziała:
-Dziewczynka.
Uśmiechnęłam sie do Kurka.
-Chcecie posłuchać serduszka?
-Tak- powiedział Bartosz
Szybkie bicie maleńkiego serduszka, "istne serce na mój miód" chwyciłam Bartka za rękę i posłałam mu ciepły uśmiech.
Julka powiedziała mi co mam robic a czego nie. Dostaliśmy zdjęcie malutkiej i nagranie serduszka. Pojechaliśmy do domu Winiarskich.
Pod domem słychać było krzyki Dagi i Michała. Weszliśmy.
-Tak?! Już sie nie wydurniaj Michał! Prosze cie!- krzyczała Daga
-Ja?! Ja?! To ty sie tak zachowujesz, ciągle jesteś zdenerwowana, co sie z tobą dzieje?!
-Nie poznaje cie Michał. Zmieniłeś sie. Nie jesteś już taki jak kiedyś. Kocham cie ale chyba przyda sie nam troche odpoczynku. Jade z Olim do rodziców.
Michał pobiegł do ogrodu i trzasnął drzwiami tarasowymi. Dagmara zaczeła płakać i usiadła na kanapie. Nie wiedziałwm gdzie iść. Czy mam porozmawiać z Michałem czy pocieszyć Dage. Bartek pokazał, że idzie na taras. Usiadłam na kanapie i przytuliłam Dagmare. Opowiedziała mi wszystko. O kryzysie w ich małżeństwie, o braku czułości, o braku zainteresowania, wzajemnego szacunku, dotyku, pocałunków. Ich wspólna rozmowa sprowadza sie tylko do pytań o syna. Pozornie są idealną rodziną. Ojciec z sukcesami, żona z perspektywami na przyszłość i cudowne dopełnienie jakim jest ich syn. Śliczny, duży pięciolatek. Ale w domu, prywatnie są zupełnie inni. Ojciec przytłoczony sukcesami, nie mający czasu dla rodziny, matka zapełniona pracą, kursami i nauką a syn, zbuntowany, nie grzeczny. Wszyscy są wykończeni, nie tylko fizycznie ale psychicznie. Zmęczeni sytuacją w domu. Na szczęście każdy ma odskocznie. Michał hale, Daga kawiarnia a syn przedszkole. Zastanawiasz sie czy twoje życie też będzie tak wyglądać. Gdzieś w głębi serca czułam obawe przed jutrem. Zostawała tylko nadzieja na lepsze jutro i motywacja do chociaż najgorszego funkcjonowania by zapewnić dziecku jak najlepszą przyszłość.
 -Prosze nie denerwuj sie, nie płacz. Posłuchaj Dagmara, kocham cie jak siostre, nie nawidze kiedy jesteś smutna, bądź silna, dla Olka, dla mnie, dla samej siebie, i dla małej. To Wy, zawsze dawaliście mi wzór, nie Ty, nie On, Wy razem, dzięki Wam zawsze marzyłam o szczęśliwej rodznie takiej jak Wy, Wy daliście mi przykład jak żyć i się nie poddawać, gdyby nie Wy nie byłabym teraz tym kim jestem, nie możecie sie poddać! Pamiętasz jak Oli uczył się chodzić?
-Tak, i?
-I pomimo tego, że upadał, przewracał sie i nie udawało mu się to teraz biega jak szalony, i pamiętasz jak pierwsze stabilne kroki doprowadziły cię do papitulacji serca, jak upragnione pierwsze słowa mama i tata, wprawiały cię w taką dumę, że płakałaś ze szczęścia. To samo będzie z wami. Teraz uczycie się siebie, na nowo do siebie docieracire i się odkrywacie. I jak będą pierwsze stabilne momenty, i pierwsze czułe słowa, to poczuję się dumna i szczęśliwa z Was jak nigdy z niczego w życiu. Obiecaj mi to!
Popatrzyła na mnie
 -Obiecuję.
Przytuliłam Dagmare i poszłyśmy na góre ogarnąć sie

Perspektywa chłopaków:
-Stary co sie dzieje?- spytał Bartosz
-Nie układa sie nam
-To wiem a coś więcej?
-Już od dłuższego czasu, cały czas sie kłócimy, ja nie wiem co z nami będzie, przecież my nawet ze sobą nie sypiamy- schował twarz w ręce Michał
 -Będzie dobrze. Zobaczysz-Bartek poklepał Michała po plecach- Choć zobacz siostrzenice?
 -Gratuluje, dziewczynka, ciocia z wujkiem będą ją rozpieszczali
-Ktoś musi. Chodź
Poszli do salonu...

Aga:
-To co Oli, zjesz obiadek jak ci ciocia zrobi?
-Tak- odpowiedział radośnie malec
-To biegnij sie pobawić z tatą i wujkiem a ja porozmawiam z mamą, ok?
-Ok
-To co Daga, może pójdziemy razem na zakupy, co?
-Tak-powiedziała zniechęciona
-Hej, ale obiecaj mi, że porozmawiasz z Michałem a potem pojedziemy do jakiegoś fajnego sklepu i wybierzemy ci jakiś prezent na wielkanoc, co?
-No ok
-To pomagaj mi i robimy obiadek
Zrobiłyśmy warzywa, makaron z fetą i szpianakiem, kompot z truskawek i na deser słynne tiramisu w mojej wersji.
Przy obiedzie od razu dało sie wyczuć kryzys pomiędzy Winiarskimi.
-Mamo, moge jechać do cioci na weekend?
Dałam Dadze znak, że sie zgadzamy i odrzekła
-Jeśli tata sie zgodzi to możesz
-Tatoooo?
-Jasne, synku.
-Dziękuję. Kocham was.
-My ciebie też synku
Zjedliśmy deser. Poprosiłam Michała, żeby poszedł ze mną na spacer. Szliśmy w ciszy. Oboje chcieliśmy coś powiedzieć ale sie baliśmy.
-Obiecasz mi coś braciszku?
-Wszystko
-Prosze, pogódzcie sie.
Michałowi od razu zmieniła sie mina.
-Obiecasz mi coś siostrzyczko?
-Wszystko.
-Że zrobisz wszystko, żebyś była szczęśliwa.
-Obiecuje
-Obiecuje
-Dziękuje Michał
-Za co?
-Za to, że sie na mnie nie wypiąłeś, że mnie wspierasz kochasz i,  że po prostu jesteś. Ale nie zepsuj tego daru jaki masz. Tak cudowna rodzina rzadko sie trafia. Ok?
-Postaram się.
-Pamiętasz jak kiedyś jako dzieci bawiliśmy sie razem, i jak kiedyś samochód rozjechał mi ulubioną lalkę?
-Tak
-Obiecałeś mi wtedy, że dostane lepszą i fajniejszą i, że już nigdy nie dasz zniszczyć żadnej innej lalki. Czułam wtedy, że mam najlepszego brata pod słońcem. Dziękuje Michał.- przytuliłam brata i wróciliśmy do domu bo robiło sie ciemno. Spakowałam rzeczy Olka i pojechaliśmy do mieszkania.