sobota, 24 sierpnia 2013

Rozdzial siodmy

-...Aga, ona, ona, sie wybudziła
-No to jedziemy.
 Najszybciej jak tylko potrafilśmy udaliśmy się do szpitala. 
 -Co z nią?
 -Jest trochę słaba ale pojedyńczo możecie do niej wejść. Michał, może ty wejdziesz pierwszy?

Oczami Michała:
 Wszedłem do jej sali. Leżała na łóżko. Już nie było tysiąca kabelków i mnóstwa maszyn. Była tylko ona, blada ale przytomna. Usiadłem na krześle koło niej.
 -Aga, czy ty wiesz jak nas wystraszyłaś? Martwilismy się o Ciebie niesamowice. Nawet Oli tu był. Powiedział, że musisz już wstaważ i, że bardzo Cię kocha. Był tu tez Bartosz. On też bardzo sie martwił. Wiem, że coż do Ciebie czuje. 
 -On tu jest?-powiedziała zachrypniętym głosem. 
 -Tak, chcesz żeby tu wszedł?
 Kiwnęla głową na znak potwierdzenia
 -Pamietaj, cokolwiek wybierzesz i jak kolwiek postąpisz jestem twiom bratem i zawsze możesz na mnie liczyć.

Oczami Bartka:
 Czekałem nie cierpliwie aż Michał wyjdzie z sali a ja będę mógł wejść do Agnieszki. Wreszcie po pół godzinie Winiar wyszedł
 -Śmialo wejdz. czeka...
 -Dzięki
 Wszedłem do sali, usiadłem koło niej.
 -Boże nawet nie wiesz jak się o Ciebie martwiłem. Całe dnie myslałem co by bylo gdyby. Muszę Ci coś powiedzieć. Tylko nie zrażaj się do mnie ani nie wyciągaj pochopnych wniosków. Kocham Cię. 

Oczami Agi:
 Bałam się spotkania z Bartkiem. Bałam się tego co mi powie i tego co ja mu powiem. Wszedł i zaczął coś mówić. Usłyszałam tylko ostatnie dwa slowa "Kocham Cie". Nie wiedzialam ci mu powiedziec. Nawet nie wiedzialam co czuje. 
-Bartek, doceniam wszystko co dla mnie zrobiles. To wszystko dzialo sie tak szybko. Ja potrzebuje czasu. Nie chce teraz mowic by Cie nie zranic. Jestes naprawse fajny ale to nie jest dla mnie latwe. Nie radze Sobie z tym. Wiem, ze powodujac ten wypadek zrobilam strasznie glupio i nie odpowiedzialnie. Dlatego daj mi czas, prosze.
-Rozumiem to. Moge poczekac. Na cb zawsze.
-Dziekuje, poprosisz Dage?
-Jasne
Wyszedl. Wiedzialam, ze byl zraniony. Moje slowa nie byly wprost ale w jakis sposob dawaly do myslenia. Ale potrzebowalam czasu, nie chcialam go zranic. To bylo najlepsze na ten moment. Weszla Daga
-Aga, kochanie, martwilam sie o Ciebie. Mow co z Bartkiem
-Powiedzialam mu, ze potrzebuje czasu, zeby wszystko sobie przemyslec.
-Czujesz cos do niego?
-Sama nie wiem. To wszystko jest takie szybkie. Nie wiem co myslec. Nie chce go zranic.
-Rozumiem. Wiesz, milosc to najpiekniejsze co moze Cie w zyciu spotkac. Ale taka prawdziwa milosc a nie zauroczenie. Kiedy kochasz czujesz to, wiesz o tym. Przy kazdym dotyku i pocalunku umacniasz sie w przekonaniu, ze to ten jedyny. Wiesz, ze mozesz powierzyc mu swoje najskrytsze sekrety. On Cie wyslucha, cierpliwie do konca. Wie, ze tego potrzebujesz. Kiedy jestes na njego zla i mowisz, ze go nie nawidzisz on i tak przyjdzie i otuli Cie swoimi ramionami. Bedzie zaskakiwal Cie na kazdym kroku. A z kazdym slowem powiedzianym do niego, z kazda chwila spedzona razem, bedziecie sie lepiej poznawac. Poznacie swoje ciala i bedziecie sie tym rozkoszowac.  A kiedy nadejdzie ta chwila i bedziecir na to gotowii. Dostaniecie wasz najwiekszy skarb. Dziecko. To wlasnie jest milosc. Wiec kiedy bedziesz o nim myslec zastanow sie dobrze. Bys potem nie zalowala.
-Dziekuje-powiedzialam wzruszona. Wiem, ze musze wziac to pod uwage.
-Mam nadzieje, ze choc troche Ci pomoglam. Mam male pytanie. Czy Oli moze wejsc?
-No jasne
Daga wyszla na korytarz a po chwili kolo mnie zjawil sie Olis.
-Czesc kochanie-powiedzialam i przytulilam malca najmocnien jak umialam.
-Wrescie ciociu. Wies, ze nie mozna tak dlugo spac. To nie dobze. Nie dlugo swieta. Ciesys sie?
-No oczywiscie, ze sie ciesze. Co bys chcial dostac?
-Zebys byla zdlowa i sybko wlocila do domu.-powiedzial i mnie przytulil
-Obiecuje, ze zaraz bede w domu-powiedzialam a do moich oczu naplynely lzy. Oli byl bardzo madrym dzieckiem. Nie sadzilam, ze taki brzdzac bedzie mogl powiedziec cos takiego. Jak ja go uwielbiam.
-Olis kochanie musimy juz isc, ciocia jest zmeczona i musi isc spac. Ale zaraz sie obudzi. I niedlugl znowu z nia porozmawiasz. Ok?
-Ok. Pa ciociu.
-Pa Oli
-Odpoczywaj Aga
-Dziekuje Ci za wszystko Daga
Usmiechnela sie i wyszla. Widzialam jak razem z Michalem wyszla ze szpitala. Kurek jeszcze tu byl ale po chwili tez poszedl. Zostala. wiec sama. Mialam czas, cisze i spokoj. Moglam tu spokojnie rozmyslac. Hmm...Bartek...Znalam go raptem kilka dni. Dogadywalismy sie calkiem niezle. I nawet go polubilam. Ale teraz jest sprawa, czy cos do niego czuje?... To trudne pytanie. Normalnie kazda hotka krzyknelaby, ze tak ale ja...Ja nie wiedzialam co myslec. Mialam metlik w glowie. Wszystkie mysli w glowie to jak na mnke zaduzo. Zmeczona odplynelam w Kraine Morfeusza.
Rano obudzila mnie pani Jadzia, ktora pobierala krew do badan. Oznajmila, ze wyniki za kilka dni. Na sale weszla Dr.Michalina Kasprzak.
 -Mow mi Michalina. A wiec tak jesli wyniki beda prawidlowe to bedziesz mogla wyjsc za kilka dni. Jestes w dobrym stanie.   
-Dziękuję, Przepraszam mogłabyś poprosić do mnie Kaśkę?

-Jasne

Kasia przyszła po upływie ok. 30 min. 

-Hej, Aga. Boże jak się czujesz? Żyjesz? Wszystko w porządku? Podać Ci coś?

-No hej kochana. Spkojnie. Żyję. Nic mi nie jest. Dziękuję nic nie potrzebuję. Ale mam pytanie

-Jasne. Pytaj o co chcesz

-Co sądzisz o Bartku?

-Nwm. Nie znam go za bardzo. Tylko tyle co gadaliśmy w szpitalu. Ale wydaje sie całkiem niezły. 

-Pierwsze wrażenie?

-Miły, przystojny, wysoki. Śliczny usmiech. Na chłopaka by się nadawał

-Haah dzięki. 

Gadałyśmy jeszcze godzinę. Ale skończył się czas odwiedzin

Hmm...Co myśleć? Mam mętlik w głowie. Z jednej strony Bartek jest bardzo fajnym chłopakiem. A z drugiej nie chciałabym podejmować pochopnych decyzji. Mam zgrywać nie dostepną. Czekać aż on będzie sie starał. Chociaż on może nie chcieć czekać wiecznie. A może lepiej rzucić mu się na szyjęi krzyczeć jak hotka. Bartuś Kocham Cię. Bądź ze mną. Kochaj mnie. Zestarzejmy się. Urodzę ci masę dzieci? Tsaa...Jeszcze zrobię Sobie cycki i dokleje tipsy.  Mam jeszcze czas na przemyślenia. Chyba powinnam dać mu szansę. Koniec. Na dzisiaj za duzo myślenia. Oparłam glowę o poduszkę. Wpatrywałam się w okno. Gwiazdy świeciły. Zauważyłam nawet jedną spadającą. Pomyślałam życzenie. Uśmiechnęlam sie do Siebie w duchu i zasnęłam...



________________________________________________________
Hej ;) 
A więc, mamy rozdział i jest dobrze. Trochę mnie martwi taka mała liczba wyswietleń. Rozdział dedykuję Ilniee, która wiem, że jest i czyta te wypociny ;) Dziękuję Ci za to! ;* 
Zapraszam was na drugi blog 


                              Czytam- komentuje! 

             Tym naprawdę motywuję! ;) 

                  

1 komentarz:

  1. Ojej :D Bardzo dziękuje <3 i to nie są żadne wypociny bo piszesz super ! Czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń